Nie istnieje coś takiego jak winda dla osób z niepełnosprawnością. Nie istnieje coś takiego jak winda dla osób na wózkach. Jak to? Otóż nie jest fizycznie możliwe skonstruowanie dźwigu osobowego, który byłby w stanie przewozić osoby na wózkach, ale nie byłby w stanie przewozić osób pełnosprawnych. Windy są dla wszystkich.
Kilka lat temu, wracając z ceremonii podpisania konwencji ONZ, stanąłem przed zamkniętymi drzwiami windy na dworcu Warszawa Centralna i pan ochroniarz, zapewne obserwując mnie przez kamerę, zapytał przez interkom: “A czy pan to jest niepełnosprawny?”
Od tego czasu dojrzewał we mnie ten artykuł. Najwidoczniej potrzebowałem jakiegoś impulsu, którego dostarczyło poznańskie Multikino, opatrując windę następującą instrukcją:

Serio? Czyli nie dość, że moja babcia czy dziadek nie mogliby skorzystać z tej windy zgodnie z zasadami, które wymyśliło sobie Multikino, to ja również, mimo swojej niepełnosprawności, nie mogę z niej “legalnie” korzystać – chyba że jako towarzysz osoby na wózku.
Bzdura.
A można przecież lepiej. Na przykład tak, jak Collegium Da Vinci w Poznaniu:

Przekaz podobny, a komunikat zupełnie inny. Pierwszy mówi “nie wolno”, drugi mówi “pomyśl i wykaż się empatią”.
Jest taka idea, promowana obecnie przez ONZ, a w Polsce przez Pełnomocnika Rządu ds. Niepełnosprawności: projektowanie uniwersalne (ang. “universal design”). To podejście do dostępności zakłada takie projektowanie urządzeń, miejsc i usług, by były dostępne dla wszystkich.
Dla wszystkich, to znaczy zarówno dla osób z niepełnosprawnością, jak i dla osób starszych, dzieci – wszystkich.
Użyję windy jako przykładu, skoro od windy się to wszystko zaczęło. Jak wyglądałaby taka winda zgodna z zasadami projektowania uniwersalnego?
Bo chociaż windy są dla wszystkich, to mogą być, że użyję tutaj orwellowskiej pafrazy, dla jednych bardziej, niż dla innych.
W pobliżu przycisków powinny być symbole w alfabecie Braille’a, aby niewidomi mogli sami wybrać piętro i głosowa sygnalizacja, aby wiedzieli, że na nie dotarli. Panel z przyciskami powinien być odpowiednio nisko, aby osoba na wózku (albo osoba niska, albo osoba starsza z ograniczoną zdolnością ruchów) mogła wybrać, na który poziom chce jechać. Same przyciski powinny być wystarczająco duże, aby osoba z problemami z precyzyjnymi ruchami dłoni (np. związanymi z chorobą Parkinsona) mogła je obsłużyć. Kontrast etykiet przycisków powinien być na tyle wysoki, aby osoba z gorszym wzrokiem mogła je odczytać. I tak dalej.
Zwróćcie uwagę ile różnych rodzajów problemów i niepełnosprawności trzeba wziąć pod uwagę projektując windę w zgodzie z założeniami projektowania uniwersalnego. A ta lista powyżej to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej.
Morał z tego ma dwie części.
Dostępność to spektrum. Wszystko co projektujemy i budujemy, nie tylko windy, może być bardziej lub mniej dostępne. Należy więc uważać z etykietą “dla niepełnosprawnych”, bo to bardzo różnorodna grupa.
Ale nawet jeśli mamy windę, która mówi do pasażerów i ma wypukłe przyciski z etykietami w alfabecie Braille’a, to przecież nie staje się nagle windą wyłącznie dla niewidomych.
Celem projektowania uniwersalnego jest poszerzenie grupy osób, które mogą korzystać z danego urządzenia czy obiektu, nie stworzenie specjalnego, odseparowanego dostępu tylko dla wybranych. Niestety, w wielu przypadkach ludzie i firmy, tak jak Multikino – mając jak najlepsze chęci – idą w stronę przeciwną, wykluczania i ograniczania.
Mam nadzieję, że pomożecie mi to zmienić i podsuniecie ten artykuł wszystkim tym, którzy tworzą różne udogodnienia „tylko dla wybranych”.
Zachęcam też podrzucania podobnych przypadków w komentarzach, chętnie powiększę swoją kolekcję przykładów i antyprzykładów.