Jedną z najbardziej wzruszających rzeczy, jakie usłyszałem w ubiegłym roku, było wspomnienie mojej mamy z rozmowy z doktorem Bogusławem Saksonem, pediatrą, który diagnozował mnie kiedy byłem bardzo młody i rodzice dowiedzieli się, że mam mózgowe porażenie dziecięce.
Ciężko mi wyobrazić sobie emocje, które przeżywali moi rodzice po usłyszeniu diagnozy. Strach? Niepewność? Może rozpacz?
Doktor Sakson powiedział wtedy mojej mamie (cytat z pamięci): “Syn może nie będzie biegać i grać w piłkę, ale wyrośnie na bardzo inteligentnego chłopaka.” Jedno zdanie, a przetrwało w jej pamięci tyle czasu i dodało otuchy na długie lata.
Nie wiem, jak dobrze spełniłem tę przepowiednię z przed ponad ćwierć wieku (tendencje do lenistwa i słomiany zapał na pewno nie pomogły), ale rzeczywiście, dziś czuję się całkiem inteligentnym przedstawicielem homo sapiens.
Mam wrażenie, że stało się tak trochę mimo, a trochę dzięki mojej niepełnosprawności. To nie tak, że zupełnie nie grałem w piłkę i nie hasałem po dworze, ale z pewnością więcej czasu spędziłem nad książkami i przed komputerem niż miałoby to miejsce gdyby nie moje porażenie mózgowe.
To zdanie doktora Saksona odnosi się do czegoś bardzo ważnego: do potencjału drzemiącego w każdym człowieku. Szanse poszczególnych ludzi do realizacji tego potencjału, do pełnego rozwinięcia własnych możliwości, są bardzo różne. Na drodze może stanąć niepełnosprawność, sytuacja rodzinna lub finansowa.
Ja miałem szczęście urodzić się w dużym mieście, w rodzinie należącej do klasy średniej. Mogłem wcześnie w swoim życiu pobawić się komputerami, zasmakować Internetu zanim stał się modny i nauczyć angielskiego. Z czasem wszystkie te rzeczy zaprocentowały, dały rozwijającą pracę i samodzielność, umożliwiły pomaganie innym w skromny sposób.
Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia.
Dlatego kiedy będę bogaty – pisanie “gdybym był” sugerowałoby nierealność celu i bierną postawę – planuję poświęcić część majątku na wyrównywanie szans młodych ludzi w realizacji tego potencjału, do którego odnosił się doktor Sakson, pomagając zarówno pełnosprawnym jak i niepełnosprawnym dziewczynom i chłopakom.
Na początku pewnie będą to stypendia naukowe, pomagające wyjechać na upragnione studia, później być może szkoła lub prywatny uniwersytet.
Spośród różnych moich pomysłów na zmienianie świata na lepsze ten wydaje się najważniejszy i najsensowniejszy ponieważ procentuje. Procentuje w sposób podobny do mechanizmu procentu składanego: każdy stypendysta nie tylko otrzymuje szansę na własny rozwój, ale także w późniejszym życiu zawodowym – jeśli wychowamy go dobrze – pomoże kolejnym osobom swoimi środkami, kiedy sam będzie niezależny finansowo. W ten sposób efekt pomocy powinien sam się wzmacniać.
Nie jestem pedagogiem, więc na pewno będę w tym przedsięzwięciu potrzebował pomocy. Zapewne, kiedy już będę gotowy, założę fundację lub wesprę już istniejącą organizację. Zwłaszcza, że osiągnięcie efektu autowzmocnienia wymagać będzie nie tylko finansowania edukacji, ale też aktywnego kształtowania i wychowywania młodych ludzi.
Do potrzebnych kilku do kilkunastu tysięcy złotych wolnych środków miesięcznie na stypendia dla pierwszych kilku osób jeszcze nieco mi brakuje, ale cel jest na horyzoncie.
I kto wie, czy jeden ze stypendystów nie przyłoży się w przyszłości do rozwiązania zagadek związanych z dziecięcym porażeniem mózgowym, wynajdując skuteczną metodę leczenia lub zapobiegania. Czas pokaże.
Powyższy tekst napisałem na konkurs Fundacji Narodowego Banku Polskiego pt. Gdybym Był Bogaty…. Wygrać się nie udało, a nie chciałem żeby tekst się marnował w szufladzie, więc pomyślałem, że wrzucę go tutaj, z lekkim tylko zmianami.
Cel, który tutaj opisuję, jest jedną z pozycji na mojej “bucket list”, czyli liście rzeczy, które chcę zrobić zanim umrę. I jest wielce możliwe, że jest to pierwszy artykuł z cyklu na temat długofalowych celów i ich realizacji, bo ja to idealista jestem i takich rzeczy w głowie siedzi mi sporo.
Tyle odemnie. Teraz twoja kolej. Jaki jest twój cel? Będę bardzo wdzięczny jeśli podzielisz się nim w komentarzach – kto wie, może zainspirujesz mnie lub innych czytelników.