Nie piję kawy i nie oglądam telewizji. Te dwie rzeczy razem pozwalają mi zwykle utrzymać ciśnienie krwi na względnie niskim poziomie. Czasem jednak coś przeczytam lub usłyszę i to mi wystarcza za podwójnie wzmocnione dyniowe latte. Dziś będzie o telewizji. Uwaga, będą pseudodidaskalia.
TVP 2 wyemitowało 14 października 2013 w programie „Pytanie na śniadanie” materiał na temat konkursu Miss Deaf Poland, czyli wyborów miss głuchych. Materiał nie został przez nadawcę opatrzony napisami, nie został też przetłumaczony na język migowy (w tym miejscu autor głęboko wzdycha).
Ale nic to, ponieważ znalazła się osoba, która dodała do materiału tekst i umieściła całość na YouTube. Świetnie!
Nie na długo. Ponieważ materiał ten objęty był prawami autorskimi, w tym (jak przypuszczam) majątkowymi prawami autorskimi należącymi do Telewizji Polskiej S.A., został on na wniosek właściciela usunięty z serwisu YouTube (w tym miejscu autor zgrzyta zębami).
To teraz wyjaśnimy dwie rzeczy.
Po pierwsze, jak przypomina (informuje?) w swoim liście otwartym do TVP pan Bartosz Marganiec, prezes Fundacji Promocji Kultury Głuchych „KOKON”, Art. 331 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych mówi:
Wolno korzystać z już rozpowszechnionych utworów dla dobra osób niepełnosprawnych, jeżeli to korzystnie odnosi się bezpośrednio do ich upośledzenia, nie ma zarobkowego charakteru i jest podejmowane w rozmiarze wynikającym z natury upośledzenia.
Nie można zatem w tym przypadku mówić o jakimkolwiek naruszeniu praw autorskich.
Ale to nie koniec. Po drugie bowiem, system, w którym jako obywatel nie mogę wykorzystywać ponownie materiałów stworzonych za moje pieniądze (z podatków) – obojętnie czy zwolnionych z ochrony prawa autorskiego, jak w tym przypadku, czy nie – uważam za śmieszny, żeby nie powiedzieć chory.
Dotowanie z pieniędzy publicznych firmy, która za te pieniądze tworzy utwory audiowizualne, a następnie dostępu do nich i możliwości ich remiksowania zazdrośnie strzeże, jest co najmniej marnowaniem publicznych pieniędzy.
W razie gdyby to nie było absolutnie jasne: jestem głęboko wkurzony (w tym miejscu autor robi kilka głębokich wdechów celem uspokojenia).
A ponieważ nie lubię zostawiać takich spraw bez zakończenia, planuję:
- dowiedzieć się w jaki sposób TVP zgłasza wnioski o usunięcie treści do YouTube, czy dzieje się to automatycznie, czy nie
- zdobyć usunięte video, umieścić je na Tajgecie i czekać na pozew od TVP S.A. (autor zaciera łapki)
- napisać w tej sprawie do Rady Etyki Mediów
- zwrócić Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego uwagę na chory system, który chce współfinansować z moich pieniędzy
- wysłać Fundacji KOKON kilka złotych, bo jak wiadomo stan głębokiego wkurzenia to najlepszy motywator do czynienia dobra (do czego zachęcam również Ciebie, wkurzony czytelniku)
Nie przypuszczałem, że będę kiedykolwiek na tym blogu pisał o prawach autorskich (jednym z moich pobocznych zainteresowań), a tu proszę.
Ciąg dalszy nastąpi… Aktualizacja (7 listopada): …i nastąpił, więcej w tekście O Miss Deaf Poland w TVP i pomidorach