Nie jestem wielkim fanem sportu. Ale trwają igrzyska olimpijskie i jak co cztery lata, również teraz dałem się ponieść ogólnoświatowemu sportowemu szaleństwu. Przy tej okazji zwykle nachodzi mnie refleksja nad tym jak daleko zaszliśmy jako gatunek i ile potrafimy osiągnąć – wspólnie i każde z osobna.
W tym roku, za sprawą pewnego sportowca, zacząłem się też zastanawiać nad tym gdzie się kończy człowiek.
Mogło zabrzmieć nieco enigmatyczne, więc pozwolę sobie zadać pytanie naprowadzające.
Drodzy czytelnicy w okularach lub używający soczewek, czy myślicie o sobie jako o niepełnosprawnych? A wy, droga reszto – bo nie jestem pewien czy jesteście większością – czy zdarzyło wam się pomyśleć o osobie w okularach jako o osobie niepełnosprawnej?
Część z was odpowie tak, a inni inaczej, ale strzelam, że dla większości pierwszą, instynktowną odpowiedzią będzie „nie”. Świetnie, zgadzam się. Teraz będzie trudniej.

Oscar Pistorius, południowoafrykański biegacz zwany „Blade Runnerem” z pomocą dwóch protez wystartował w igrzyskach olimpijskich mimo amputacji obu nóg i doszedł do półfinału w biegu na 400 metrów. Przebiegł 400 metrów w czasie 45,44 sekundy.
Czy ten sportowiec jest osobą niepełnosprawną? Oczywiście – w końcu facet nie ma nóg, trudno o bardziej oczywisty przypadek. Ale czy na pewno? Czy Pisotrius dalej jest niepełnosprawny jeśli biega szybciej niż – pozwolę sobie na konserwatywny szacunek – 95% ludzi na Ziemi?
Inaczej mówiąc: czym się różnią protezy Pistoriusa od twoich okularów?
Czy myślenie o człowieku jako o bycie oddzielnym i niezależnym od tworzonej przez niego technologii ma dziś w ogóle sens?
Jeśli tak, to biegacze powinni biegać boso, najlepiej nago, a ich diety powinny być mniej lub bardziej przypadkową mieszaniną posiłków, tak jak moja, zamiast być ostrożnie wyliczonymi porcjami o odpowiedniej wartości kalorycznej, jak to ma miejsce obecnie.
W każdym człowieku tkwi wielki potencjał. A odpowiednia technologia asystująca pomaga nam ten potencjał realizować. Dla jednych ta technologia to protezy, dla innych buty do wspinaczki górskiej, okulary czy komputer. Wszystkie pozwalają nam pokonywać kolejne granice.
A że przy okazji zacierają granicę pomiędzy tym co nazywamy niepełnosprawnością a tak zwaną normą? To tylko dodatkowy plus.